Rozmowa z Konradem Ciesiołkiewiczem – zwycięzcą teleturnieju „Jeden z dziesięciu” i studentem Politechniki Łódzkiej

12-11-2025

Kiedy w programie „Jeden z dziesięciu” padło nazwisko zwycięzcy – Konrad Ciesiołkiewicz – wielu widzów mogło się zdziwić, że ten błyskotliwy młody człowiek to student Politechniki Łódzkiej. Postanowiłam zapytać Konrada, jak wygląda droga od studenckiej sali wykładowej do jednego z najbardziej wymagających teleturniejów wiedzy w Polsce.

 

ŻU: Konradzie, przede wszystkim – gratulacje! Jak to jest usłyszeć swoje nazwisko jako zwycięzcy „Jednego z dziesięciu”?

To uczucie jest po prostu cudowne. Gdyby ktoś wcześniej zaproponował mi taki scenariusz, wziąłbym go w ciemno! Choć muszę przyznać, że po moim pierwszym, „regularnym” odcinku czułem spory niedosyt – bardzo zależało mi, żeby zrobić tego legendarnego „maksa”, czyli odpowiedzieć poprawnie na wszystkie pytania zadane „na siebie”. A jednak raz się pomyliłem.

Młody mężczyzna prezentuje swoje umiejetności w freestyle footbol, który też jest jego pasją Konrad Ciesiołkiewicz prezentuje swoje umiejetności w freestyle footbol, który też jest jego pasją

foto: arch. prywatne

Do finału podchodziłem już z zupełnie innym nastawieniem – tam spotykają się przecież sami zwycięzcy odcinków z największą liczbą punktów, więc liczyła się tylko wygrana. No i udało się! A przy okazji mogłem też pokazać trochę swojej pasji, więc czuję się naprawdę spełniony.

ŻU: Co Twoim zdaniem było kluczem do tego sukcesu – wiedza, refleks czy może opanowanie?

Myślę, że potrzeba trochę wszystkiego po trochu. Wiedza i refleks są oczywiście kluczowe, ale bez opanowania też ani rusz – łatwo się pogubić, gdy w głowie kłębią się pytania i emocje. No i do tego wszystkiego dodałbym jeszcze jeden czynnik – szczęście. Ono też potrafi odegrać swoją rolę w odpowiednim momencie.

ŻU: Skąd wzięła się Twoja ciekawość świata i chęć zdobywania wiedzy? Ile czasu poświęciłeś na przygotowania?

Ci, którzy znają mnie trochę bliżej, wiedzą, jak wygląda mój tryb życia – pracuję na pełen etat, studiuję w weekendy, a do tego trenuję freestyle football, czyli sztukę wykonywania trików z piłką nożną. Trenuję około 20 godzin tygodniowo. Poza samym trenowaniem i startowaniem w zawodach - moje największe dotychczasowe sukcesy to m.in. ćwierćfinał Mistrzostw Polski, Pucharu Polski oraz 1/16 finału Mistrzostw Europy - prowadzę też warsztaty i pokazy trików z piłką na różnych wydarzeniach okolicznościowych w całej Polsce.

To chyba najbardziej zaskakuje ludzi – że da się połączyć tyle rzeczy naraz, ale mam w sobie dużo energii, więc nauka czy przygotowania do programu były dla mnie czymś naturalnym. Ta chęć zdobywania wiedzy i ciekawość świata towarzyszy mi właściwie od zawsze.

ŻU: Czy masz jakąś ulubioną dziedzinę, w której czujesz się najmocniejszy? Które pytanie z programu zapamiętałeś najlepiej?

Specyfika teleturnieju „Jednego z dziesięciu” polega na tym, że trzeba być trochę specjalistą w każdej dziedzinie. Nie da się skupić tylko na jednej, bo pytania potrafią zaskoczyć naprawdę z każdego obszaru.

A jeśli chodzi o pytanie, które najbardziej zapadło mi w pamięć – to oczywiście jest to jedyne, na którym się pomyliłem w moim regularnym odcinku. Brzmiało: „Który z braci Gierymskich był prekursorem impresjonizmu w Polsce?” Prawidłowa odpowiedź to Aleksander. Oczywiście znam twórczość zarówno Aleksandra, jak i Maksymiliana, ale pod presją czasu i kamer, po prostu nie udało mi się przywołać właściwego imienia i odpowiedziałem błędnie.

ŻU: Jak połączyć wymagające studia z pasją do quizów i… freestyle, który uprawiasz?

To jedno z pytań, które słyszę najczęściej – jak ja właściwie znajduję czas na połączenie wszystkich obowiązków, pasji i zainteresowań. Odpowiedź jest bardzo prosta - rozdwajam się. (śmiech)

A tak zupełnie serio – wszystko mam dopięte niemal co do minuty. Czasem, gdy mój plan zawodzi, robię po kilka rzeczy naraz, ale taki tryb życia mi odpowiada. Trzeba mieć naprawdę dobry system organizacji, żeby się w tym wszystkim nie pogubić, ale ja odnajduję w tym przyjemność. Zawsze powtarzam: coś trzeba w życiu robić – a skoro można robić rzeczy, które się naprawdę kocha, to warto próbować.

ŻU: Czy Twoi znajomi z uczelni wiedzieli, że bierzesz udział w teleturnieju?

Oczywiście! Wiedzieli i mi kibicowali. Podczas emisji zarówno pierwszego, jak i drugiego odcinka mieliśmy nawet małe „studio komentatorskie” na naszej grupie na Messengerze – na bieżąco dzielili się emocjami, żartowali i trzymali za mnie kciuki. To było naprawdę miłe uczucie.

ŻU Jakie emocje panowały na planie programu? Czy Tadeusz Sznuk jest tak spokojny, jak wygląda w telewizji?

Było absolutnie cudownie! Pan Tadeusz Sznuk to prawdziwy mistrz w swoim fachu – prowadzi program od lat, i robi to z klasą, jak mało kto. Jego sposób bycia i mówienia jest nie tylko niezwykle taktowny, ale też bardzo uspokajający. Dzięki temu atmosfera na planie była naprawdę przyjazna, mimo że emocje i adrenalina momentami sięgały zenitu. Bardzo doceniam też jego bystre, subtelne żarty, które pojawiały się w trakcie nagrań – potrafi rozładować napięcie.

ŻU: Co byś powiedział innym studentom, którzy marzą o udziale w teleturniejach? Czego nauczyło Cię to doświadczenie?

Zdecydowanie zachęcam wszystkich, żeby spróbowali swoich sił! To nie tylko szansa na wygranie nagrody, ale przede wszystkim niesamowita przygoda i świetny sposób na sprawdzenie swojej wiedzy w praktyce. Atmosfera, emocje, kontakt z prowadzącym – tego nie da się porównać z niczym innym.

Dla mnie udział w „Jednym z dziesięciu” był pełnią spełnienia – nie tylko udało mi się wygrać odcinek i finał, ale też zaprezentować na wizji swoją drugą pasję, czyli freestyle football. 

ŻU: Na koniec – jakie masz plany na przyszłość?

Z tych bardziej przyziemnych – na pewno chciałbym spokojnie skończyć studia. To cel, który w najbliższym czasie jest dla mnie bardzo ważny.

A z planów bardziej ambitnych? Wciąż nie zostałem mistrzem świata we freestyle footballu, więc mam o co walczyć! To marzenie, które cały czas mnie napędza i daje ogromną motywację do dalszego trenowania. Wierzę, że ciężka praca i konsekwencja w końcu przyniosą efekty.

Dziękuję za rozmowę, trzymam kciuki za kolejne osiągnięcia – zarówno na uczelni, jak i na scenie freestyle footballu!

Konrad Ciesiołkiewicz jest studentem kierunku zarządzanie i inżynieria produkcji na Wydziale Organizacji i Zarządzania. Jest na 5 semestrze studiów niestacjonarnych.