Doc. dr inż. Ryszard Przybylski (1925-2018)

25-05-2018

Odszedł człowiek niezwykle zasłużony dla Politechniki Łódzkiej. Zmarł nagle w wieku 93 lat. Na pewno pozostanie w serdecznej pamięci u wielu osób.

Ryszard Przybylski urodził się 8 lutego 1925 roku w Sieradzu. Wojna przerwała jego naukę w liceum, które ukończył w 1948 roku i rozpoczął studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej. W roku 1952 otrzymał dyplom inżyniera, a w 1954 dyplom magistra inżyniera w specjalności maszyny przepływowe.

Po ukończeniu studiów został skierowany do pracy w Instytucie Techniki Cieplnej w Łodzi, gdzie pracował do 1958 roku w Zakładzie Turbin Parowych, specjalizując się w badaniach turbin parowych i drgań łopatek turbinowych. Ryszard Przybylski swą działalność dydaktyczno-naukową rozpoczął na Politechnice Łódzkiej, będąc w latach 1952-1954 asystentem wolontariuszem w Katedrze Turbin Parowych kierowanej przez prof. Aleksandra Uklańskiego. W grudniu 1955 roku został mianowany asystentem, a we wrześniu 1957 roku starszym asystentem w Katedrze Cieplnych Maszyn Przepływowych (KCMP), kierowanej przez prof. Władysława Gundlacha. Tematyką jego pierwszych prac badawczych były turbiny parowe i gazowe, co było związane z jego działalnością dydaktyczną.

Mój pierwszy kontakt z Ryszardem Przybylskim nastąpił w roku 1955. Był konsultantem mojej pracy przejściowej, a jej tematem była konstrukcja turbiny parowej przeciwprężnej. Pamiętam jego niezwykle życzliwy stosunek do studentów, którym poświęcał wiele czasu udzielając wnikliwych rad i pouczeń popartych znacznym doświadczeniem przemysłowym.

W początkowym okresie jego pracy w KCMP brał udział w przygotowaniu projektu i ustaleniu lokalizacji laboratorium Cieplnych Maszyn Przepływowych. W owym czasie prof. Gundlach uzyskał z Ministerstwa Obrony Narodowej zlecenie na wykonanie projektu silnika turbospalinowego do napędu czołgów. Związane z tym były fundusze na budowę laboratorium. Po wielu negocjacjach z władzami Politechniki dopiero piąta lokalizacja została zaakceptowana i w marcu 1959 roku ruszyła budowa laboratorium, które przez wiele lat służyło badaniom  turbin i mikroturbin modelowych, dmuchaw, komór spalania i wymienników ciepła.

W roku 1965 Ryszard Przybylski uzyskał stopień doktora. W tym samym roku odbyło się 5 obron doktorskich (w tym również moja), w których promotorem był prof. Władysław Gundlach. Ryszard, którego charakteryzowało duże poczucie humoru, wywiesił na korytarzu katedry plakat, przedstawiający karykaturę prof. Gundlacha, który uchylając kapelusza wypuszcza 5 gołębi z nazwiskami doktorów.

W końcu lat 60. podjął pionierskie prace nad przędzeniem bezwrzecionowym, odbywającym się w wirze powietrznym, współpracując z przemysłowym Instytutem Włókiennictwa. Wspólne prace doprowadziły do powstania przędzarki bezwrzecionowej. Równolegle prowadził badania nad kędzierzawieniem (teksturowaniem) włókien chemicznych.

Doc. Ryszard Przybylski opublikował 53 prace. Jest autorem 4 patentów. W latach 1975-77 był dziekanem Wydziału Mechanicznego. Z zamiłowania był taternikiem, prowadził kursy wspinaczkowe.

W roku 1990 przeszedł na emeryturę. Gdy w grudniu 1990 objąłem stanowisko rektora, w pierwszych dniach urzędowania zwierzyłem się żonie, że bardzo potrzebuję w rektoracie współpracownika, z którym będę mógł szczerze na wszystkie tematy rozmawiać. Ona natychmiast powiedziała „weź Rysia” i tak też zrobiłem. Został koordynatorem prac rektoratu. Ryszard był człowiekiem o niezwykle wysokiej kulturze osobistej, znawcą savoir vivre’u; to on ustalał kolejność powitania gości na wstępie każdej uroczystości i nadawał formę listów pisanych np. do ambasadorów czy hierarchów kościoła. Był znawcą języka polskiego. Pilnował w każdej korespondencji jego poprawności. To on walnie przyczynił się do wydania Księgi Jubileuszowej na 50-lecie Politechniki Łódzkie i suplementu na 60-lecie. Czuł się gospodarzem budynku rektoratu, planował i realizował jego remonty, pilnował porządku. Jednocześnie był moim szczerym krytykiem i w częstych dyskusjach sprowadzał mnie „na ziemię”. Wiele mu zawdzięczam.

I tak Rysio towarzyszył mi przez 12 lat, rektorowi Mayerowi przez 6 i rektorowi Bieleckiemu przez 2 lata. Odszedł z pracy w rektoracie po 20 latach w wieku 85 lat. Był w doskonałej formie fizycznej i umysłowej. Do końca życia prowadził samochód. Utrzymywałem z nim częsty kontakt telefoniczny. Przychodził na spotkania w Instytucie Maszyn Przepływowych. Odszedł nagle w wieku 93 lat. Na pewno pozostanie w serdecznej pamięci u wielu osób.